piątek, 14 kwietnia 2017

Recenzja - "Goodbye to Berlin" / Review - "Goodbye to Berlin"

Witajcie Kochani!
Tak, wiem. Minęło sporo czasu. Jednak ja jeszcze żyję i bardzo Was przepraszam. Nie dość, że byłam w rozjazdach i to dalekich, to jeszcze dopadł mnie książkowy kac, nie wspominając o braku czasu. Miałam wielki natłok rzeczy do zrobienia, który jeszcze niestety nie minął, bo z biegiem czasu wciąż pojawiają się nowe. Jednak teraz mam chwilę wolnego i dlatego wracam do Was z nową recenzją. Książkę "Goodbye to Berlin" kupiłam podczas swojego pobytu w Nowym Jorku. Książka była przetłumaczona na język polski, jednak nie wiem jak jest z jej dostępnością. Zapraszam!

Hello Dear Readers!
Yes, I know. It's been a while. Well, I am still alive and well and I want to apologize to you sincerly. I did a lot of travelling for the past months, I had a book slupm and my list of excuses is getting bigger and bigger every single day. Fortunately, now I have a moment to catch my breath and I'm back with another review. I bought  "Goodbye to Berlin" during my visit to New York in the past month. Enjoy!

Znalezione obrazy dla zapytania goodbye to berlin


Książkę "Goodbye to Berlin" Christopher Isherwood wydał w 1939 roku, tuż po rozpoczęciu wojny. Jest to autobiograficzna opowieść, czy zbiór opowiadań o wizytach autora w Berlinie w latach 1930-33. Hitler właśnie wygrał wybory, a Naziści mają coraz większe wpływy w Parlamencie. Isherwood przyjeżdża do tętniącego życiem miasta, Berlina, jaki teraz znów się odradza, a podczas swojego pobytu poznaje cały przekrój ludzi należących do różnych narodowości, klas społecznych czy wyznań. Poznajemy parę homoseksualistów, Petera i Otta, żydowską dziedziczkę fortuny, Natalię Landauer oraz nietuzinkową Angielkę marzącą o aktorstwie, Sally Bowles. Na podstawie jego wspomnień z pierwszej ręki widzimy życie w Berlinie i zachodzące tam zmiany w przeciągu zaledwie kilku lat. Na podstawie "Goodbye to Berlin" oraz innego zbioru jego prac "Pan Norris się przesiada" nakręcono oscarowy film "Cabaret" z Lizą Minelli w roli Sally i Joela Greya jako hipnotyzującego Mistrza Ceremonii i przewodnika po przedwojennym Berlinie.
Myślę, że na początku muszę się do czegoś przyznać. Zanim przeczytałam książkę widziałam film, a jeszcze przed filmem byłam na sztuce teatralnej w warszawskim Teatrze Dramatycznym. Moja wielka miłość do musicali w tym przypadku wygrała z chęcią przeczytania książki zanim wybiorę się do teatru. Szczerze mówiąc nie żałuję, bo zarówno film, jak i sztuka były genialne, a z książką nie były aż w takim stopniu zgodne. Tak naprawdę największym łącznikiem między dwoma dziełami jest postać Sally, tło historyczne i różne poboczne postacie pojawiające się w opowiadaniach. Sprawiało to, że przez większość czasu porównywałam Sally z książki z Sally z filmu. Nie różniły się jednak aż w takim stopniu, żebym się miała do czegoś przyczepić.
Cała książka, to zbiór historii oraz dwa dzienniki o kilku postaciach i opowieść, jak ich życie się zmieniało razem ze zmieniającą się sytuacją polityczną. Niewątpliwie, tło historyczne zostało tutaj bardzo dobrze zarysowane i to jak polityka coraz bardziej splata się z życiem bohaterów z biegiem czasu, również jest widoczne. Najciekawsze jest jednak to, że te postacie naprawdę istniały, a Isherwood naprawdę z nimi rozmawiał. Niektórzy skończyli lepiej, inni gorzej, ale oni wszyscy gdzieś tam kiedyś istnieli. Nie byli tylko nazwiskiem, ani barwną wyobraźnią autora. Przez to odczuwałam dużo większą więź z postaciami, niż myślałam, że będę odczuwać. Chyba najlepiej mi się czytało fragment o Natalii Landauer. Poszczęściło jej się i jako jedna z niewielu postaci w tej książce przeżyła wojnę, wyszła za francuskiego lekarza i możemy zakładać, że była jako tako szczęśliwa. Jej część historii wydawała się lekka i przyjemna w porównaniu z tym, co potem spotyka innych bohaterów, ale nie była też przesłodzona ani tym bardziej wyidealizowana.
Muszę przyznać. Książka mi się bardzo podobała i myślę, że sięgnę po prozę Isherwooda w przyszłości.

Christopher Isherwood's book "Goodbye to Berlin" was published in 1939, just after the start of the war. This is an autobiographical tale, or a collection of stories about the visits of the author in Berlin in the years 1930-33. Hitler has just won the election, and the Nazis are increasingly influenced by Parliament. Isherwood comes to the bustling city of Berlin, which is now reborn again, and during his stay he meets a cross section of people of different nationalities, social classes and denominations. We meet a couple of homosexuals, Peter and Otto, the Jewish heiress of fortune, Natalia Landauer and the unconventional dreamer of English, Sally Bowles. Based on his first-hand memories, we see life in Berlin and the changes taking place within a few years. "Goodbye to Berlin" and another collection of his works "Mr. Norris Changes Trains" was filmed Oscar Cabaret with Liza Minelli as Sally and Joel Gray as a mesmerizing Master of Ceremonies and a guide to pre-war Berlin.
think I have to admit at first. Before I read the book I saw a movie, and even before the film I was in theater at the Warsaw Drama Theater. My great love for musicals in this case won with a willingness to read the book before I go to the theater. I honestly do not regret it, because both the film and the art were brilliant and the book was not to a degree compatible. In fact, the biggest link between the two works is Sally, the historical background and the various side characters that appear in the stories. It made me compare most of the time to Sally from the book with Sally from the movie. But they did not differ to the extent that I had something to attach.The whole book is a collection of stories and two diaries of several figures and a story of how their lives changed with the changing political situation. Undoubtedly, the historical background has been very well drawn up here, and how politics is becoming more and more involved with the lives of heroes over time, is also evident. The most interesting thing is that these characters really existed and Isherwood really talked to them. Some finished better, others were worse, but they all lived there somewhere. They were not just the name, nor the color of the author's imagination. By that I felt a lot more connected with the characters than I thought I would feel. I think I read the best part about Natalia Landauer. She was lucky and as one of the few characters in the book she survived the war, she married a French doctor and we can assume she was as happy. Her part of the story seemed light and pleasant compared to what she later encountered in other heroes, but she was neither dull nor idealized.I have to admit. I liked the book very much and I think I will come to Isherwood's prose in the future.

To już tyle z mojej strony na dziś. Wesołych Świąt Wielkanocnych!
Całusy,

It's all from me for today. Happy Easter!
Kisses,

Zaczytana